sobota, 5 stycznia 2019

Jak wygląda praca prawnika?

jak wygląda praca prawnikaPoranek rozpoczynany kawą w znanej sieciowej kawiarni z laptopem znanej marki na kolanach. Idealnie skrojony garnitur, w przypadku pań - drogie szpilki. Ciąg spotkań z klientami, najczęściej prezesami dużych korporacji ubranymi i prezentującymi się równie okazale. Później rozprawa w sądzie, gdzie sala pełna, a Ty zaginasz świadka błyskotliwym pytaniem, wygłaszasz spektakularną mowę końcową, publiczność (bo oczywiście sala sądowa wypełniona po brzegi) mdleje, sędzia ukradkiem ociera łzę wzruszenia, wygrywasz. Z poczuciem spełnionej misji, z makijażem, który po ośmiu godzinach nie rozmazał się ani trochę, z uśmiechem zwycięstwa na twarzy wracasz do domu. Na pewno wierzysz w to, że tak właśnie wygląda typowy dzień prawnika. Chodź zatem ze mną - pokażę Ci mój świat.


Kawiarnia

 

Budzik wyje nad głową jak opętany. Jest 6.30. Nogi na podłogę. Gdzie moja głowa. Zaraz po przyjściu do pracy muszę sprawdzić, czy na pewno wysłałam wczoraj to cholerne pismo - był ostatni dzień terminu.

Szybki kibelek, potem usiłuję wdziać te spodnie, idzie topornie. Dlaczego właściwie nie nastawiłam sobie przed zmianą garderoby na wyjściową wody w czajniku?

Uff, wszystko znalazło się na swoim miejscu, spodnie, koszula. Sukces. Można robić kawę. Tylko trzeba czekać na wodę. Kromka suchego chleba z margaryną.

Makijaż. Jakoś tak mało tego czasu. Krem (może opóźnię jednak starzenie?), podkład kupiony na jednej z wielkich promocji wszech czasów, puder, róż, tusz do rzęs. O kurczę, jednak mam oczy.

O kurczę, trzeba było umyć wczoraj głowę. Dobra, zwiążę te kłaki.

W końcu wychodzę, może zdążę, a może nie?

Wsiadam do samochodu, torba obładowana czym się da, najwięcej w niej ekskluzywnego żarcia - banany i woda.

Człowieku, kurczę, czemu jedziesz 60 km/h jak można 90 km/h?

O, ile miejsc parkingowych! RODZICE mogli mi kupić większy ten samochód.

8.00. Równo z biciem zegara wchodzę do kancelarii. Spoglądam na dół. Jednak skarpetki w serduszka wystają spod spodni i butów. Może nikt nie zauważy?

Klient Wielka Ryba - cuchnie hajsem

 

To jedziemy z tym koksem. Co my tu dziś mamy. Pozew o zapłatę, 3 opinie, jedna rozprawa, ma być jakiś klient.

4 godziny siedzę przed komputerem. Wstaję tylko i idę tam, gdzie król chodzi też piechotą (ponoć).
Zaczynają mi się zlewać literki na ekranie. Mózg pęka od czytania kolejnego orzeczenia, komentarza, a odpowiedzi do opinii jak nie znalazłam, to nie znajdę. Już to wiem, już wiem, że muszę trochę samodzielnie pokombinować.

W międzyczasie był listonosz. Ciągle w nosie czuję te cholerne fajki, które palił zanim tu wszedł. Fuj.

Za chwilę będzie klient. Szef już czeka. Przyszedł. Rozmawiają. Wygląda jak bieda z nędzą. Wyszedł - wielkie wietrzenie kancelarii.

Kolejna jest pobita przez męża kobieta. Mąż wpada za nią, bo ją śledził. Awantura. Stoję za drzwiami, udaję, że  mnie nie ma. W ręku telefon. Czy to już ten moment, by nacisnąć zieloną słuchawkę i dzwonić pod 997? Jednak poszedł sobie. Uff.

Zostaję oddelegowana na rozprawę. Ma być jeden świadek. Przygotowywałam się długo. Przemyślałam pytania. Jestem w sądzie. Sala rozpraw. Sędzia, protokolant, dwóch pełnomocników. Cisza jak makiem zasiał. Wywołują świadka drugi raz. Nie przyszedł. Grzywna. Koniec rozprawy po 5 minutach. Czy ta trwająca dwa lata sprawa w końcu ujrzy orzeczenie?

Czas na odwiedziny poczty. Pizga złem, pada. Złota, polska jesień, wiosna pachnąca stokrotką. Na poczcie kolejka. Stoję w niej 40 minut. Klient po ukraińsku, kobieta po polsku. Ktoś mówił, że to podobne języki? To dlaczego, do jasnej choinki, stoję tu już 40 minut?

Wracam do opinii. Ciągle nie mam rozwiązania. Muszę się streszczać, mam to oddać najpóźniej jutro rano. Wertuję wszystkie dostępne źródła wiedzy, w końcu wpadam na coś ciekawego. Jest szansa, że skończę to jutro rano. Z biegiem godzin pracy coraz trudniej idzie mi formułowanie zdań. Czy ja piszę po polsku, czy już po swojsku?

Fajrant. Zwijam manele. Wolność. Rozmazany makijaż, wymięta koszula. Czy naprawdę cały dzień można wyglądać jak od linijki? Jak oni to robią? W tych czasopismach, na tym Instagramie...

Jak wygląda praca prawnika?

kancelaria radcy prawnego  

Historia może stanowi przerysowanie rzeczywistości, bo czasem jednak wracam w niezmiętej koszuli 😂.

Pisząc serio, w wielu z nas, we mnie kiedyś też, pokutuje takie przekonanie, że zawód prawniczy, to zawód "ekskluzywny", że wszystko w nim jest ekskluzywne od majtek przez sąd, klientów po pracę przed komputerem. Może czasem i jest. Do końca nie zaneguję.

Trzeba jednak zwrócić uwagę, że praca prawnika to praca mozolna, głównie przed komputerem, w otoczeniu mnóstwa literatury. Sala sądowa (choć dla mnie jest cyrkiem) nie jest teatrem. Tam rządzi procedura, przepisy, sędzia - nie adwokat, czy radca, jak pokazuje się w filmach. Rzadko zdarza się okazja do błyskotliwej mowy końcowej przed pełną publiką.

To praca obciążająca umysł i kręgosłup - dosłownie, bo przed komputerem siedzi się długo. Wydaje się jednak, że społeczeństwo tego nie rozumie. Wydaje się im, że tak jak murarz nauczył się raz murować i muruje kolejne domy bez mrugnięcia okiem, tak i prawnik nauczył się na studiach CAŁEGO prawa i jest w stanie od razu nam pomóc. Nie jest. Przepisy prawne zmieniają się częściej niż techniki murowania. Poza tym nie da się znać całego prawa. Tego jest niezliczona ilość. Serio. Stąd kancelarie najczęściej specjalizują się w określonych dziedzinach prawa i przyjmują tylko takie sprawy, na których się znają.

Nie wierzcie we wszystko, co serwuje telewizja i prasa. Nie wszystko jest prawdą. Nie tylko w kontekście prawników 😉.

Uściski 😙

Fotografie: kaboompics

15 komentarzy:

  1. Niesamowita, bo takie miałam przekonanie o zawodzie prawnika, że to zawód ekskluzywny, a tu się okazuje, że reż jest szara codziennośc, chaos i ostatecznie więcej siedzenia w komputerze i przygotowań niż akcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, szara codzienność, dużo komputera i mało akcji. O tym się nigdzie nie mówi, bo jak ktoś już zwrócił mi uwagę - prawda się nie sprzedaje...

      Usuń
  2. Z pewnością przysłowiowa szara codzienność zmieni nieco barwy, gdy samemu zostanie się szefem (nie wykluczając wzięcia pod skrzydła aplikantów). Ja tam wstaję o 5.00 i 6.30 wydaje mi się eksluziwem, można wstać jednak wcześniej dla własnego dobra - tak wiem brzmi patetycznie, ale człowiek w spokoju dopije kawę i wtrąci do żołądka coś bardziej wyrafinowanego niż kromkę chleba z masłem, a zdąży też w internetach zobaczyć co słychać w świecie - nie tylko prawniczym. Pozdrawiam - aplikantka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szastam tak optymizmem na prawo i lewo, ale szanuję go u innych. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Dość ponury obraz się rysuje. Czy to znaczy, że w Pani kancelarii nie zdarzają się normalni klienci? Sami tacy problemowi? Dlaczego, jeżeli tak szaro i nieprzyjemnie, nie zmieni tej pracy na jakąś bardziej kolorową. Szkoda się męczyć.
    klient

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam swojej kancelarii. Nie powiedziałam, że się nie zdarzają. Przez kontrast piszę o tym, o czym niewygodnie mówić, że to nie tylko łatwa, przyjemna praca i porywająca jak w filmach i serialach. Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Prowadzę Kancelarię od ponad 20 lat. Szanuję wszystkich klientów, chociaż są oni coraz bardziej roszczeniowi. Kto tego nie potrafi, nie powinien wchodzić do takiego zawodu, tylko zatrudnić się w perfumerii. Tam ładnie pachnie. I polecam Kodeks Etyki Radcy Prawnego do przeglądnięcia, a raczej przeczytania ze zrozumieniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdzie nie napisałam, że kogoś nie szanuję. Również proszę przeczytać tekst ze zrozumieniem, a nie wyciągać pochopne wnioski z jednego fragmentu. Pozdrawiam.

      Usuń
  5. proponuje zmienić na ‚prawniczka’. żeńska forma prezentuje się lepiej i świadczy o dbałości o język polski. poza tym, super wpis. zrozumiałam sporo i dało mi to do myślenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Wolę męskie końcówki, dla mnie brzmią lepiej i nie są błędem językowym, tym bardziej przy formułowaniu ogólnego tytułu. Kobietom należy się szacunek i równouprawnienie, ale w kwestiach ważniejszych niż końcówki rzeczowników :) Cieszę się, że wpis się podoba :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Prawnik czy prawniczka - chyba obie są poprawne :) nie rozumiem tego natarcia na autorkę - ahh mogła napisać, że jedynymi klientami tego dnia była pani w futrze z norek oraz panowie wysiadający z Ferrari. Sama dość oschle wypowiedziałam się już w tym w poście, bo jednak sądzę, że warto wstać wcześniej dla własnego komfortu, a kto przyjdzie do kancelarii na to wpływu nie mamy. Dziękuję, że piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za mowę obrończą :) I jak napisałam szanuję wygłoszone wcześniej poglądy o wczesnym wstawaniu. Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Mam pytanie - czy odbywając praktyki u radcy/w sądzie/prokuraturze oraz uczestnicząc w rozprawach przysługuje aplikantowi wolne? Będę wdzięczna za rozwianie wątpliwości, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę mi dać trochę czasu, zrobię o tym osobny post, o tych zwolnieniach. Co prawda już kiedyś na blogu odpowiadałam, że moim zdaniem to jest wolne bezpłatne, ale chciałabym zgłębić tę kwestię szerzej. Jeśli sprawa niecierpiąca zwłoki - proszę próbować ustalić we własnym zakresie. Post tak czy inaczej się jednak pojawi.

      Usuń

Króluje tu szacunek i kultura słowa. Komentarze zawierające słowa powszechnie uważane za obelżywe, nawołujące do nienawiści rasowej, narodowościowej, religijnej, o charakterze hejtu internetowego zostaną usunięte. Podawanie danych osobowych jest dobrowolne. Więcej informacji uzyskasz w polityce prywatności i regulaminie bloga (w wersji na komputery - zakładka po prawej stronie, w wersji mobilnej - u dołu w zakładce strony).